Hotel w Erewanie miałem zarezerwowany przez internet. Nie miałem mapy miasta, nie wiedziałem gdzie to jest, a była 1 w nocy. Obok dworca kolejowego był postój taksówek. Taksówkarze siedzieli w służbowej kanciapie i grali w karty. Moja osoba z plikiem dolarów w ręku i adresem hotelu pod który chciałem być dowieziony nie zrobiła na nich większego wrażenia - nie przerwali gry. W końcu jeden starszy gość powiedział żebym pokazał ten adres i kazał wsiadać. Okazało się, że hotel był oddalony od dworca o 200 metrów. Dałem szoferowi 5 USD, ale nie chciał przyjąć. Kazał pokazać banknoty jakie mam. Ku mojemu zdziwieniu wybrał 2 USD i pomógł zanieść bagaż. Hotel "Areg" oferuje bardzo wysoki standard. Koszt 49 USD za noc od osoby. Rano na śniadanie kotlet mielony i makaron. Recepcjonistka powiedziała że jestem podobny do jej brata, który mieszka w Sankt Petersburgu. Cały dzień miałem na zwiedzanie Erewania. Po drodze odwiedziłem dworzec kolejowy, z którego odjeżdżają 3 pociągi dziennie. Dwa elektryczne - podmiejskie i jeden co drugi dzień międzynarodowy do Tbilisi. Są to zarazem wszystkie połączenia kolejowe w Armenii. W sezonie letnim będzie uruchomiony nowy pociąg do Batumi. W Erewaniu zakupiłem też bilet na autobus do Teheranu. Następnego dnia o 10.00 wyruszałem do Teheranu. Podróż klimatyzowanym autobusem Irańskiej firmy miała trać prawie 24 godzin. Na pokładzie sami Irańczycy i jeden Polak, czyli ja.