Nie zdążyliśmy nawet dobrze zająć miejsca w pociągu, jak już byliśmy na miejscu w Węgierskim Banreve. Tu czekali na nas Słowackie i Węgierskie WOPki. Nasze paszporty zostały dokładnie obejrzane ze wszystkich stron, a głupie miny Wopków świadczyły o tym że nie przejeżdżał tędy nikt poza mieszkańcami lokalnych eurowsi. Padły jeszcze głupie pytania, gdzie po co i dlaczego i dostaliśmy paszporty z powrotem.