O 7.00 odjeżdżał nasz pociąg do Chorwacji. Mało się na niego nie spóźniliśmy, bo w hostelu kilkanaście minut wymeldowywała się jakaś tempa amerykanka. Na koniec zaczeła chrzanić jakieś głupoty typu "I want to say bye bye". My też nie szczędziliśmy jej miłych słów w naszym języku. W ostatniej chwili zdążyliśmy na tramwaj i wpadliśmy na dworzec 5 minut przed odjazdem. Pociąg zestawiony w całości z wagonów Szwedzkich, które Bośnia dostała w 2005 w ramach międzynarodowej pomocy. Trasa Sarajewo - Ploce jest przepiękna. Góry, rzeki, kaniony, mosty i tunele. 4 godziny jazdy spędziliśmy przy szybie. Na samym końcu granica Bośniacko - Chorwacka i szybka, sprawna odprawa graniczna. W pociągu dużo obckokrajowców, między innymi Anglicy i Szwajcarzy. Ku naszemu zdziwieniu na stacji końcowej Ploce z pociągu wysiadła też tempa amerykanka z hostelu.