O 18.05 po przyjeździe do Sarajewa po upale na szczęście nie było już śladu. Kiedy byłem w Sarajewie po raz pierwszy w 2005 roku to jeszcze nikt tutaj nie przyjeżdżał. Nie było tempych amerykanów, nie było skośnookich, nie było komercji, w mieście było pełno ruin powojennych. Teraz jest tu jak w innych stolicach. Tym razem Sarajewo było dla nas tylko krótkim przystankiem w dalszej podróży. Ponieważ spędziliśmy tu tylko jedną noc, zdecydowaliśmy się na hostel w samym centrum przy przystanku tramwajowym linii 2. Obsługa w hostelu zaczełą do nas mówić po angielsku, wyśmialiśmy ich. W naszej sali byli prawie sami przybysze zza oceanu.