Wyjazd odbył się dniach 26 kwietnia – 1 maja 2006 w składzie P.B. Jezierski (organizator), Wojciech Głowacki, oraz Marcin Sobieniecki (Marcinek), który lękając się przekroczenia nieznanej granicy Rumuńsko – Mołdawskiej, oraz nie widząc sensu wjeżdżania do tego kraju odłączył się od grupy w Bukareszcie.
Podstawowym celem wyprawy była wizyta w Mołdawii – jednego z najmniejszych i najmłodszych krajów, powstałych po upadku ZSRR. Wyjazd do Mołdawii był planowany już od dawna i to w różnych wersjach. Życie jednak zweryfikowały plany i dopiero w tym terminie udało się zebrać ekipę i zrealizować wyjazd. Na temat Mołdawii krążą różne mity. Jedni twierdzą że to niebezpieczny kraj, którego lepiej unikać, inni – że można wjechać tylko od strony Rumunii, bo inaczej są kłopoty z wyjazdem. Krąży też mit o braku możliwości zakupu biletu na pociąg w Kiszyniowie. Nasza wyprawa rozwiała jednak wszystkie mity i wątpliwości. Oprócz Mołdawii celem wyprawy był także Bukareszt, oraz przejechanie jednej z najładnieszych linii kolejowych w europie Wschodniej, a mianowicie Czop – Użgorod – Lwów. Jak przystało na wytrawnych globtroterów wyjazd został starannie przygotowany pod względem logistycznym z uwzględnieniem wszystkich szczegółów. Trasa przejazdu była dość skomplikowana, ale przecież nie sztuką jest wsiąść w Warszawie w bezpośredni wagon do Kiszyniowa i dojechać w 24 godziny nie zaliczając po drodze żadnych atrakcji